Jeśli komuś, po przeczytaniu tytułu tego bloga, w sposób nagły i niespodziewany stanął przed oczami program kulinarny pewnej pani z blond czupryną, to bardzo słusznie. Nie o gotowaniu tu jednak będzie mowa, (bo o pieczeniu, smażeniu, mieszaniu i spulchnianiu jest już wszędzie dość), ale o rewolucjonizowaniu chałupy (jak by to powiedział mój świętej pamięci dziadek). Bywam to tu, to tam, w mieszkaniach małych i dużych, takich z balkonem i takich bez, z kuchnią otwartą i z kuchnią zamkniętą, z kanapą w kropki, w paski i takich, gdzie kanapy całkiem brak. Wizytom tym zwykle towarzyszą przemyślenia natury estetycznej, związane jednak nie tyle z tym, że "coś, gdzieś mi się nie podoba", ale z tym "jak dane miejsce mogłoby wyglądać". Czy Wam zdarza się czasem, siedzieć u kogoś na herbatce, i rozglądając się myśleć "gdyby zlikwidować tę ściankę i przestawić tamtą komodę, to mielibyśmy uroczy kącik do grania w brydża"?. Ja tak w każdym razie często mam i w końcu postanowiłam coś z tym zrobić. Oczywiście, nie będę tu zamieszczać zdjęć mieszkań przyjaciół, wraz z moim wizjonerskim komentarzem, ale podzielę się tym co mi się podoba i jakie rozwiązania w domu uważam za najciekawsze. Może komuś z Was, coś z tego się przyda...
Do zobaczenia wkrótce. :)